Za 10 dni startuje 38. PZU Maraton Warszawski

·

No i jest połowa września. Połowa września to taki czas, że start Maratonu Warszawskiego jest na wyciągniecie ręki. Nowa trasa, start w nowym miejscu, meta też, a nawet biuro zawodów jest w nowym miejscu. Nowe były też moje przygotowania do tego biegu. Nie opierałem się tylko na bieganiu, a skupiłem się raczej na zbudowaniu siły i… chyba to działa.

Przygotowania

Wspominałem Wam już, że teraz przygotowywałem się na treningu Cross Fitowym . Dzisiaj na końcu tych przygotowań mogę napisać szczerze, że trening zadziałał. Mam nadzieję, że na dłuższym dystansie też będzie działało, bo szkoda będzie ciężkiej pracy. Zmniejszyłem natomiast dystans biegowy, bo przełoży się to świeżość w biegu. Fizycznie nigdy nie byłem w lepszej formie. Mnóstwo potu wylana na treningach przełożyło się na wzrost masy mięśniowej, ale też na moc jaką mam w biegu. Jedyna moja obawa z tym związana jest taka, że mogła spać wydolność, ale mam nadzieję, że nie.

W okresie przygotowawczym nie miałem jak dotychczas startu w Dysze do Maratonu, bo kalendarz biegowy w Lublinie odrobinę się przesunął, więc jedynym startem przed Maratonem był start w V Półmaratonie Chmielakowym w sierpniu, na równy miesiąc przed startem w Warszawie. Późniejsze moje treningi biegowe dają sporą dawkę optymizmu.

Plany na bieg

38 edycja Maratonu Warszawskiego początkowo miała być moim pierwszym podejściem do łamania 3h30′, ale okres przygotowawczy i spora ilość czasu jaką poświęcam na moje obowiązki wobec Mrów zweryfikowały te plany. Plan na Maraton warszawski obecnie jest taki, żeby powtórzyć lub minimalnie poprawić czas z ubiegłego roku. Trasa to umożliwia, przygotowania fizyczne to umożliwia… jeszcze tylko muszę w to uwierzyć i będzie dobrze.

Świadomość dobrze przepracowanego okresu przygotowawczego to połowa sukcesu. Teraz muszę popracować jeszcze nad przygotowaniem psychicznym do tego biegu. Mam jeszcze 10 dni na uwierzenie w siebie i swoje możliwości… uda mi się?

Tempo biegu musi być pomiędzy 5’15″/km a 5’20″/km, żebym był zadowolony na mecie. Jeszcze miesiąc temu wydawało mi się, że nie jednak nie dam rady, a dzisiaj wiem, że ten wolniejszy wariant jest spokojnie do utrzymania przez 42 km, a to już sporo na drodze do sukcesu.

Wcześniej na 10 dni do maratonu czułem niepokój, lekki stres, a dzisiaj jestem spokojny. Jeszcze nie pewny, ale spokojny. Może pewność nie przyjdzie? Przecież to maraton tu wiele rzeczy może się zmienić podczas biegu.