W tym tygodniu bieganie zdecydowanie zdominowało bloga. Wszystko to za sprawą zbliżającego się II Maratonu Lubelskiego do którego pozostało tytułowe 4 dni, a nawet 3,5.
Będzie to najtrudniejszy bieg w jakim brałem udział. Wiem to już przed startem. Pytania jakie mi się nasuwają przed startem to czy uda mi się złamać 4h. Jeśli się uda w najtrudniejszym biegu to strach pomyśleć, co będzie w Warszawie na 36. PZU Maratonie Warszawskim. W jaki sposób to osiągnąć czy korzystać z pacemakera na 3h45′, 4h00′ i przyspieszyć czy biec samemu tempem na 3h50′? Na dziś skłaniam się u opcji numer jeden. Będzie to wymagało utrzymania tempa na poziomie 5’20″/km. Zadanie bardzo trudne, ale myślę, że do osiągnięcia. Jakieś porady, opinie?
No i zapraszam wszystkich do kibicowania w niedzielę 11 maja trasa maratonu z przedziałami godzinowymi na stronie Maratonu. Wsparcie kibiców naprawdę pomaga w pokonywaniu trasy.