Cały dzień zastanawiałem się o czym dzisiaj napisać, żeby nie zaniedbać bloga. Odpowiedź dał mi Canal+ emitując ponownie (po raz 1001) „Dobry Rok”.
Nie to, że jest film ambitny, czy jakiś specjalnie genialny, ale ma ten swój klimat. Klimat, którego chciałbym doświadczyć. Wyobraźcie to sobie. Macie dom w Prowansji, dom ten ma zaopatrzoną w świetne wino piwnicę. Winnica na posiadłości dostarcza Wam ciągłych zapasów najlepszego trunku na świecie. Możecie siedzieć w starym ogrodzie w cieniu starego drzewa przy starym drewnianym stole na starym drewnianym krześle. Życie płynie powoli, a Wy możecie korzystać z jego dobrodziejstw. Pisać w spokoju bloga, włóczyć się po okolicznych wioskach i winnicach, przesiadywać w małych kawiarniach pijąc espresso i lokalne wino.
To jest moje życie! Ja chcę tak żyć! Nawet zaakceptowałbym język, który ma więcej wyjątków niż reguł, a przez 4 lata jego nauki byłem w stanie zapamiętać ledwie kilka słówek i potrafię policzyć maksymalnie do 12.
Teraz zgadnijcie czego się dzisiaj wieczorem napiję z żoną?
No i nie mogę sobie odpuścić kolejnej porcji ścieżek dźwiękowych. To one wypełniają każdą playlistę, nie tylko biegową. Specjalnie dla was piosenka, która znalazła się na ścieżce dźwiękowej z Dobrego Roku. Niezmiennie wprowadzająca mnie w dobry nastrój i przypominająca mi, że można żyć wolniej i tak jak się chce.