Oczywiście nie chodzi o techniczne aspekty biegania, a o to jak znaleźć na to czas i pogodzić pasję do biegania z pasją do bycia tatą.
Długo szukałem dobrego rozwiązania. Przyzwyczajony do biegania popołudniu i wieczorami w pewnym momencie musiałem zmienić przyzwyczajenia. Nie chcąc tracić czasu, który mogę spędzić z My Little Ant na zabawie, musiałem wolałem zostać w domu, a nie iść biegać. Z ratunkiem przychodziły weekendy, bo wtedy więcej czasu można wygospodarować na trening. Nie dawało to jednak satysfakcji z przygotowań do startów. Treningi były najnormalniej w Świecie zbyt rzadkie. Potrzebowałem biegania w tygodniu i to takiego regularnego, a nie takiego w „wolnej chwili”.
Zbawienie
Zbawieniem było coś, co przeraża każdego normalnego człowieka, który nie musi wstawać do pracy na 6. Postanowiłem, że w tygodniu jedyną opcją, która nie zabierze mi czasu z rodziną będzie bieganie przed ich pobudką… czyt. przed 6 rano. Pozostawało nastawić budzik na 5:00, przygotować dla Marceliny mleko, zjeść banana i zacząć się zbierać do wyjścia na przebiegnięcie 8-10 kilometrów.
Pierwsze pobudki
Przed pierwszymi treningami miałem nastawienie takie jak przed jakimś fajnym startem. Nie mogłem usnąć, bo już myślałem jak to będzie biegać rano… Później przyszło zmęczenie i nie dospanie i zachwianie wiary w genialność tego pomysłu. Jednak zbliżający się nowy sezon startowy motywował mnie do wstawania razem z kurami i wychodzenie na trening. Krótki, ale zawsze trening. Ładowanie endorfin od samego rana, daje kopa na prawie cały dzień. Bieganie rano pozwala też uniknąć biegania w upale lub w nagrzanym powietrzu jakie jest wieczorem.
Planowanie
To najtrudniejsze, co w całym tym temacie porannego biegania musiałem zrobić. Rytm naszego dnia ustala tak wiele rzeczy, że nie każdy dzień wygląda tak samo i to powoduje, że jedne dni umożliwiają bieganie popołudniu, a jak popołudniu to nie następnego ranka. Musiałem to jeszcze wszystko zgrać z pracą mojej żony i wyjazdami do Domu pod Pogodnym Niebem. Dużo tego, ale staram się to na bieżąco ogarniać.
Czy przekonałem się do biegania porannego? Jeszcze za wcześnie, żeby to stwierdzić.
A Wy jak? Biegacie rano czy raczej wieczorem?