W życiu każdego człowiek pojawia się chęć poddania się i rzucenia tego co się robi w diabły, ale tak to działa. Przetrwają tylko najsilniejsi i najwytrwalsi.
Anything that can go wrong will go wrong
Prawo Murphy’ego mówi, że, jeśli coś może pójść źle, to pójdzie. Dzięki temu mogę usprawiedliwić nasze ostatnie działania przy remoncie. Nie chciałbym, żebyście zrozumieli to, że nagle przełączyłem się na czarnowidztwo, albo się poddaję. Wręcz przeciwnie. Jeśli takie jest jedno z głównych praw to poprostu musi się coś takiego przydarzyć i już. Można tylko mocniej zacisnąć zęby i dalej się okładać z remontem i pracami około remontowymi po łbach.
Gładź
Prawo Murphy’ego znajduje zastosowanie do kładzenia gładzi. Jak już wcześniej wspominałem mieliśmy z tym pewne problemy. Jeśli kładziesz gładź, a może ona wstać, bo kładziesz ją na zagruntowaną starą farbę, to wstanie. Wielokrotnie. Jednak trzeba pamiętać, że praktyka czyni mistrza i teraz mamy perfekcyjnie opracowaną technikę kładzenia gładzi na ściany.
Oczko – Skalniak
Akcja likwidowanie oczka to popisowy numer jak może wszystko pójść nie tak jak sobie planujesz. Akcja zaplanowana była jeszcze na jesieni i miała polegać na tym, że pompą wypomujemy wodę, odłowimy rybki i inne żyjątka i wywieziemy je do zamkniętej kopalni to zbiornika wodnego jaki się tam utworzył. Tyle teoria. Pompa oczywiście się zepsuła i nie pompowała. Z pomocą przyszło jakieś zwierzątko i chcąc znaleźć coś do jedzenia zjadło rybkę i przerwało folię, która zatrzymywało wodę w oczku. Woda zaczęła uciekać, a i to pomogło następnemu zwierzątku zjeść następną rybkę. W ostatni weekend postanowiliśmy jednak reszte pływającego inwentarza przetransportować do wyżej wspomnianego zbiornika wodnego.
Miało to wyglądać tak:
– Odcinamy folię
– Wyciągamy folię z wodą i zwierzyńcem
– Przelewamy zwierzaki do wiaderka
– Wieziemy Ładą do kopalni
– Wpuszczamy do wody
– Wracamy do domu
A wyglądało tak:
– Odcinamy folię
– Folia się porwała
– Woda wlewa się pod folię
– Duże kamienie powpadały do oczka, a żaby mogły się pod nie pochować
– po 2h godzinach żaby wyłowione do wiaderka
– W Ładzie woda z wiaderka się porozlewała
– Zbiornik wodny okazał się zamarznięty
– W samochodzie rozładował się akumulator
– Akumulator trzeba było przenieść do domu (1,5km), bo przecież stoję w takim miejscu, że cywilnym samochodem nikt nie dojedzie, a gości od Off-Roadu akurat wtedy nie było
– Spacer powrotny do Łady z akumulatorem
– A w oczku została jedna żaba
Przynajmniej ładnie tam
BHP i urazy
Kładąc gładź i szlifując to co wyschło nabawiliśmy się kilku urazów. Poważnych i tych mniej. Ja szlifując gładź tak zapamiętale cały dzień, żeby tylko skończyć jeden z pokoi nadwyrężyłem sobie bark i nie jestem w stanie podnieść ręki do góry… już od tygodnia. Moja wspaniała żona kładąc gładź i chcąc ochronić efekty swojej pracy spadła z krzesła na plecki. Mnie bolało jak ona leciała, ją boli jak spadła. Efekt tego lotu to 12 „fantastycznych” godzin na SORze szpitala PSK4. Całe szczęście to tylko potłuczenia, ale bardzo bolesne. Przynajmniej mieliśmy wesoło dzięki oczekującym na badania równie długo albo dłużej niż my.
Wiatr odnowy
Aura jak na styczeń przystało. +5º i silny w miarę ciepły wiatr. No jednak bardziej czuć wiosnę niż środek zimy. Wiatr jest na tyle silny, że może być tylko wiatrem, który wywieje wszelkie niepowodzenia i wątpliwości. Zostanie tylko determinacja i wola walki tak niezbędna przy remoncie. Zawezmę się i skończymy ten remont do wiosny, bo tak.