Jak każde dziecko tak i ja w dzieciństwie załapałem kilka lub nawet kilkanaście zajawek. Wiele z nich minęło bez powrotnie i wcale nie chcę, żeby wróciły, kilka minęło i szkoda, a kilka pielęgnuję do dzisiaj. Chciałbym wam kilka z nich, takich bardziej charakterystycznych przytoczyć.
8. Czterej pancerni i pies
Jeden z najfajniejszych seriali z mojego dzieciństwa. Wiem, że nie jestem z pokolenia, które bawiło się w pancernych na podwórku, ale bardzo lubiłem oglądać przygody Janka Kosa. I wiecie co? Nie przeszło mi wcale, ku rozpaczy mojej żony 🙂
7. Roxette
No co? Przecież nie będę Wam ściemniał. Słuchałem kiedyś Roxette i to nawet bardzo. Miałem dwie kasety magnetofonowe kupione za 25 000 zł każda. Całe szczęście mi przeszło i mój gust muzyczny troszkę się poprawił, chociaż słysząc gdzieś w radio jakiś utwór tego szwedzkiego zespołu micha mi się cieszy.
6. Narciastwo
Jak byłem dzieckiem mój ojciec chrzestny zabrał mnie na ferie, żeby nauczyć mnie jeździć na nartach. Metody szkoleniowe, które wtedy były drastyczne tylko nauczyły mnie dobrze jeździć, a dzięki rodzicom pokochałem narty na następne 10 lat tak bardzo, że nie mogłem się doczekać zimy.
Teraz po 10 latach jak nie byłem na nartach już nie czekam na zimę. Powiem więcej, cieszę się bardzo z takich zim jakie ostatnio mamy. Bez śniegu, ciepłe i suche.
5. Geografia
Dzieciaki mają na ścianach plakaty z gwiazdami pop lub sportowcami. U mnie w pokoju obok plakatu z czerwonym Ferarri Testarossa wisiała duża mapa Świata z zaznaczonymi wszystkimi Państwami. Była to mapa z czasów, gdzie sąsiadami Polski było NRD, Czechosłowacja i ZSRR. Później dostałem od mojej mamy Leksykon Państw Świata 1993/94. Gruba książka ze skróconą historią państw, flagami, stolicami itp. Moja ulubiona lektura. Do dzisiaj zostało mi w głowie sporo wiedzy o Państwach o których mało kto słyszał, nie wspominając o tym, żeby je umiał wskazać na mapie. Czy mi się to przydało? Czasami się przydawało, żeby błysnąć w grze Państwa-Miasta albo na Geografii Politycznej na studiach. A w sumie prowadzi do mojej tęsknoty za podróżami i poznawaniem nowych miejsc.
4. Piłka Nożna
Kiedyś każdą wolną chwilę spędzaliśmy z kolegami na kopaniu piłki, a jak się nie dało, bo padało czy bylo za gorąco to graliśmy w niezapomniane Sensible Soccer. Kibicowanie FC Barcelonie i Ajaxowi Amsterdam nie przeszło mi do dzisiaj. Śledziłem skarby kibica, żeby być na bieżąco ze składami najlepszych lig w Europie.
Dzisiaj ta pasja to tylko kibicowanie i próby zbudowania potęgi w Football Managerze.
3. Niechęć do biegania
Nienawidziłem biegania dla biegania całym sercem i to była jedna z największych pasji. Ta nienawiść. Najbardziej absurdalne zajęcie jakie można było mieć. Po co biegać w kółko tak bez celu. I gdzie jest teraz ta pasja? Zastąpiła ją nowa pasja do biegania. Teraz czekam na każdą chwilę w której mogę założyć buty i pobiec przed siebie. Tak bez konkretnego celu.
2. Formuła 1
Któż się nie fascynował najszybszymi samochodami Świata? Nie byłem wyjątkiem. Zawsze uwielbiałem ten dźwięk przejeżdżających z prędkością ponad 200 km/h bolidów obok kabiny komentatorskiej. Charakterystyczne miał, miał, miał, miał i tak 30 razy. Moja pasja do Formuly 1 była tak rozwinięta, że w kapsle to ja nie grałem w wyścig pokoju tylko Grand Prix Formuły 1. Ta pasja nie minęła mi do dzisiaj. Może trochę przygasła, ale nie minęła. Zdecydowanie odżyła od pojawienia się w F1 Roberta Kubicy i nie osłabła po jego zniknięciu z niej.
A na koniec… Numero Uno!
1. Moja obecna żona
Wiem, co powiecie: Ale Kuba to takie przesłodzone. Ja wam powiem, że jednak nie. Podejrzewam, a wręcz jestem pewien, że nikt z Was nie doświadczył czegoś takiego. Mając te 7 lat, nawet niecałe, poznalem moją obecną żonę. Była pierwsza klasa podstawówki, a ja już byłem nią zauroczony (jakoś nie znalazłem innego określenia). Z wieloma wahaniami to moje uczucie krążyło przez resztę mojego życia. Teraz mając 30 lat z kawałeczkiem szybko policzyłem, że moja fascynacja żoną trwa 25 lat! Możecie zazdrościć.