Pierwsza zima w Domu pod Pogodnym Niebem

Kalendarzowa zima na półmetku, a ja jeszcze nie podzieliłem się z wami jak sobie radzimy zimą w Domu pod Pogodnym Niebem. Teraz postaram się nadrobić to niedociągnięcie. W końcu doczekaliśmy się śniegu i mogliśmy zweryfikować to jak się mieszka zimą na wsi, a nie późną jesienią.

Dojazd

Dojazd do naszego domu to jedno z pierwszych pytań osób, które do nas trafiają. Pytanie to brzmi: A jak z dojazdami zimą? W zasadzie testu, takiego z prawdziwego zdarzenia nie było, ale mogę powiedzieć, że dramatu nie ma. Droga była trochę zaśnieżona, ale bez dramatu, Cytryna radziła sobie bardzo dobrze i ani razu nie mieliśmy problemu z dojazdem, ani wyjazdem (zdarzył się natomiast problem z akumulatorem, ale o tym później). Ani razu nie przydała się nowo zakupiona łopata do odśnieżania, ale coś czuje, że jej czas jeszcze nadejdzie.

IMG_0670
IMG_0668
IMG_0680

Główna droga była natomiast o wiele bardziej problematyczna, bo były dni kiedy rozpuszczający się śnieg nad ranem zamarzał i tworzyło się lodowisko. Gdyby nie nowoczesne rozwiązania w Cytrynie i napęd 4×4 w Ładzie już kilka razy nadarzyła by się okazja do zwiedzenia przydrożnego rowu. 

Ogrzewanie

W chłodniejsze dni, których kilka się zdarzyło rozpalaliśmy piec zasilany węglem. Moje przeżycia z tym ustrojstwem są takie, że nie potrafię go rozpalić, tak, żeby utrzymać optymalną temperaturę w domu i na piecu. Zawsze się rozhula do poziomu huty Lenina albo innego wulkanu. Niby zasady obsługi znam i stosuję, a zawsze coś pójdzie nie tak. No i czasami niestety popełniam błędy nowicjusza i przy rozpalaniu pieca kosztuje mnie to brwi, rzęsy, grzywkę i fragment brody…

W te cieplejsze dnie przełączamy się na klimatyczny kominek opalany pięknie pachnącym drewnem. Ktoś, kto wymyślił kominek i rozprowadzenie ciepła z niego po domu powinien otrzymać Nobla. Albo dwa. Tutaj nie da się popełnić błędu. Całe szczęście zdobywanie opału do kominka to fajne przeżycie i elementy siłowni. Przerzucenie dwóch metrów sześciennych dębiny na pakę, z paki i do stodoły to bardzo przyjemne, ale i wymagające ćwiczenie. Po co komu siłownia?

Kolejnym ćwiczeniem związanym z ogrzewaniem jest porąbanie wyżej wymienionej dębiny i przetransportowanie jej do kotłowni, gdzie składujemy drewno. Za nic w Świecie nie oddałbym tych cotygodniowych zajęć.

IMG_0614
IMG_0706 (1)

Spacery

Jedna z większych przyjemności i zalet mieszkania na wsi przy lesie jest możliwość wyjścia na spacer bez dojeżdżania kilkunastu kilometrów. Po prostu wstajesz, ubierasz się i możesz się rozkoszować zapachem lasu oraz ciszą jaka w nim panuje. A miejsce jest naprawdę piękne i mało uczęszczane. No chyba, że liczymy stado (chyba nawet trzy stada) saren, kilka lisków i spore stadko dzików, których póki co nie uwieczniłem na zdjęciach, ale nadrobię to pewnie szybciej niż później. MyLittleAnt bardzo lubi nasze spacery wzdłuż lasu, bo wtedy można robić na śniegu ślady, pokazywać ślady zwierząt i porównywać swoje ślady ze śladami rodziców. MyLittleLeo na razie spacery zalicza zachustowany i spędza je śpiąc i płosząc swoim chrapanio-rzężeniem okoliczne dzikie zwierzęta.

 

Pierwszy spacer ❤️❤️❤️ #mylittleleo #mylove #dompodpogodnymniebem #chusta #natibaby

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika @kabeo3

IMG_0664
IMG_0699 (1)
IMG_0709
IMG_0617

Bieganie

IMG_0729
IMG_0682
IMG_0711

Po baaardzo długiej przerwie w końcu wróciłem do treningów i biegania. Bieganie w zimowej aurze to bardzo fajne przeżycie. Spora część biegaczy czeka na bieganie po śniegu cały rok. Bo miękko, bo ładnie, bo dobrze na kolana. Ja wielkim entuzjastą zimowego biegania nie jestem, ale nie narzekam. Okolice są na tyle ładne, że bieganie po lesie przykrytym śniegiem rekompensuje fakty, że trzeba założyć, aż trzy warstwy ubrań, a nogi się ślizgają na ubitym śniegu. 

Dom pod Pogodnym Niebem

IMG_0801
IMG_0657
IMG_0660 (1)

Zimowy look Domu pod Pogodnym Niebem też mi się bardzo podoba. Jest klimat domu na wsi, a jednocześnie ma nutkę nowoczesności i nie piszę tu o antenie satelitarnej. Codzienny powrót z pracy do domu i widok domu za drzewami jakoś mnie uspokaja i obniża poziom stresu. 

Zima na wsi wcale nie jest taka straszna jak ją malują. Wiem, że tegoroczna zima póki, co w niczym nie przypomina porządnej śnieżnej i mroźnej zimy z przed kilku lat. Wszystko jednak wskazuje na to, że taka tendencja będzie się utrzymywać w następnych latach (mam nadzieję). Na razie dajemy sobie radę z grzaniem (aż za dobrze, czasami), dojazdami i codzienną obsługą domu.

Napotkaliśmy jednak też kilka problemów, bo przecież byłoby zbyt cukierkowo. Podczas fali mrozów padł nam akumulator w samochodzie, który do tej pory był niezawodny. Całe szczęście wydarzyło się to jeszcze przed urodzeniem się MyLittleLeo, a nie w trakcie porodu na przykład.

Wyprowadzka na wieś dalej ma status świetnego pomysłu i ani przez chwilę go nie żałuje.