Plusy dodatnie i plusy ujemne

·

Jak odróżnić plusy dodatnie i plusy ujemne? Dzisiaj potrzebuję odpowiedzi na takie pytanie. Mam wiele argumentów przed podjęciem decyzji, ale każdy ma plusy i minusy. Plusy jednak nie są po prostu plusami, ale plusami dodatnimi, które mają wartości dodatnie również w przyszłości i plusy ujemne, które przestaną być plusami za jakiś czas.

Teraz muszę znaleźć sposób na wartościowanie tych plusów. Nie jest to proste, a niezbędne. Na konferencji „Co ty wiesz o blogowaniu” wskazałem trudności jakie napotka początkujący bloger. Dzisiaj sam staję w takiej sytuacji i mam do podjęcia ciężką decyzję. Próbuję podjąć ową decyzję mając na uwadze bardzo wiele czynników, wiele zmiennych, a każda niesie ze sobą wiele konsekwencji tych pozytywnych i tych mniej przyjemnych. Wiem, że nie przewidzę wszystkich zdarzeń i wszystkich problemów jakie napotkam po każdym z tych wyborów. Tabelka z listą plusów i minusów się nie przyda, bo każdy argument ma inną wagę i wpływa na różne rzeczy, jedne ważniejsze inne mniej.

Nie umiem podjąć ciężkiej decyzji wpływającej na tak wiele rzeczy, którymi się zajmuję. Choć łatwo było powiedzieć, że ktoś napotka na trudność w podjęciu ciężkiej decyzji. Nie przywidywałem jednak, że już nie cały tydzień po wygłoszeniu tej tezy, ta trudność dotknie mnie. Na tej konferencji powiedziałem, że trudne decyzje nie będą dotyczyły tylko bloga… no i się doigrałem.

Nie potrafiłem podczas prezentacji powiedzieć jak się z takimi decyzjami zmierzyć. Dzisiaj jak wody potrzebuję znalezienia metody by to ogarnąć. Oczywiście na finiszu nie mogę żałować podjęcia tej decyzji. To jest najtrudniejsze do osiągnięcia. Na dzisiaj wygląda to wszytko tak, że każda wybrana opcja będzie trochę bolała. Muszę tylko zdecydować, który ból wybrać i co ma boleć.

Kierowanie się sercem i tym co ono podpowiada zamknie klika innych wariantów. Kierowanie się rozumem i logiką spowoduje działanie wbrew sobie. Mam tylko nadzieję, że nie pojawi się po drodze jakaś inna ukryta teraz opcja, bo tylko skomplikuje proces decyzyjny. Czy zostać tym Marianem z piosenki Kowalskiego, co się rzuca głową w dół ze schodów czy jakimś Don Kichotem, co walczy o przegraną sprawą, ale bliską sercu? Taki dylemat na koniec dnia…

Jaki jest jasny punkt takich rozterek? Mogę pójść pobiegać i mieć kolejny powód do wysiłku fizycznego i mieć to wszystko w tyle i mieć nadzieje, że się rozjaśni w głowie!